Jeśli wynosisz coś z mojego bloga i rozprowadzasz dalej, czuj się zobowiązany do zachowania moich praw autorskich, tyczy się to m.in. zdjęć oraz tłumaczeń składów, w które wkładam sporo pracy. Wystarczy, że dodasz link do mojego bloga. (^‿^)

4/18/2012

MIZON APPLE JUICY PEELING GEL

Peeling zamówiony w ramach wspólnych zakupów na Gmarket organizowanych przez wielką mllou :) Dodatkowo kupiony w promocyjnej cenie za dwadzieścia parę złotych. Żal nie skorzystać ;D
OD PRODUCENTA
Containing 1200mg apple extract
Mizon Apple Juicy Peeling Gel minimizes skin irritation and smoothly and clearly eliminates old keratin and sebum. It is a gommage-type peeling gel which contains natural cellulose. Containing apple extract. It makes your skin brighter and lighter. You will have smooth skin texture with full of moisture.

Zawiera 1200mg ekstraktu jabłkowego.
Peeling Mizon'a zmniejsza podrażnienia skóry oraz delikatnie i wyraźnie eliminuje starą keratynę oraz sebum. Jest to rodzaj delikatnego peelingu enzymatycznego zawierającego naturalną celulozę. Zawiera ekstrakt jabłkowy. Sprawia, że twoja skóra jest jaśniejsza i wydaje się lżejsza. Będziesz mieć gładką nawilżoną skórę. 
SPOSÓB UŻYCIA
Spread moderate amount after wash-up on dry skin except eye and lip area. Stay another minute. Roll softly for dead skin cells to come out. Massage another minute or two then wash off with warm water.

Rozprowadź umiarkowaną ilość na wcześniej umytą twarz, omijając okolice oczu oraz ust. Poczekaj minutę. Delikatnie masuj skórę, aby usunąć martwy naskórek (roluj martwy naskórek ;) ). Masuj kolejną minutę albo dwie, potem zmyj ciepłą/letnią wodą.
SKŁAD
Aqua, Cellulose, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Alcohol, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Polysorbate 20, Carbomer, Triethanolamine, Glycolic Acid, Sodium Hyaluronate, Sclerotium Gum, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Gypsophila Paniculata Root Extract, Vaccinium Myrtillus Fruit/Leaf Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Methyl Paraben, Propyl Paraben, Fragrance
 Data jak widać potwierdza świeżość produktu ^^
 Pierwsza próba wydobycia peelingu... nic ;)
 Oczywiście zapomniałam o zabezpieczeniu.
KONSYSTENCJA / ZAPACH
Rzadka żelowa, wyczuwalne drobinki celulozy. Zapach nieco jabłkowy, ale nie to co przy olejku myjącym Innisfree ;)
DZIAŁANIE
Peeling ten nie wywołuje uczucia zimna czy gorąca. W moim odczuciu jest delikatniejszy od Misshy Super Aqua Detoxifyling Peeling Gel. Dzięki czemu nadaje się nawet do codziennego stosowania. Nie podrażnia mnie, nie wywołuje zaczerwienienia, a wręcz zgodnie z obietnicami producenta wyrównuje koloryt i rozjaśnia cerę. Rezultatem peelingu jest gładka, czysta i "odżywiona" skóra - po męczącym dniu taki dwuminutowy masaż relaksuje a jednocześnie napina skórę ^^. Krem radzi sobie dobrze z suchymi skórkami, aczkolwiek nie wystarczająco. Jestem alergiczką, roślinki sobie pylą a ja smarczę ;) Potem mam przesuszoną skórę na nosie. Więc posiłkuję się peelingiem oraz nawilżającą maską bananową typu wash-off również od Mizona. To kombo skutecznie radzi sobie z moim wysuszonym nosem :) Dla porównania Missha spełnia zadanie w pojedynkę, ale nieco podrażnia mój i tak już zaczerwieniony nos. 

WYDATNOŚĆ
Zużywam dwukrotnie większą ilość niż Misshy na peeling całej twarzy. Ale jednocześnie jest to nieco tańszy produkt o delikatniejszym działaniu. Odlewka 20ml wystarczyła mi na 10-15 użyć. Opakowanie ma 120ml, nie trzeba być geniuszem matematycznym by stwierdzić, że peeling wystarczy mi na długi okres użytkowania ;)

PODSUMOWUJĄC
Bardzo lubię ten produkt. Usuwanie suchych skórek może nie jest w 100% zadowalające, ale nie podrażnia, wygładza skórę, rozjaśnia-rozpromienia cerę oraz ją oczyszcza.

4/09/2012

PLAGENTRA MOTHER'S SKIN CARE B.B CREAM

Do kolejnego tłumaczenia wybrałam krem wynaleziony przez guru BB kremów - mllou :) Zainteresował mnie, bo bywają dni, kiedy nasza skóra ma się w kiepskim stanie a jednak trzeba wyjść do ludzi ;) Naturalny krem nie powinien pogorszyć stanu skóry, a jednak optycznie poprawia jej wygląd.

Firma Plagentra specjalizuje się w kosmetykach przeznaczonych dla przyszłych oraz szczęśliwych już matek. 

Strona producenta KLIK - koreańska, KLIK - angielska

Z haseł promocyjnych dowiadujemy się, że krem nie zawiera sztucznych chemicznych filtrów przeciwsłonecznych, parabenów, sztucznych zapachów czy barwników, oleju mineralnego, talku, oraz alkoholu.

Zresztą spójrzcie same/sami jak prezentuje się krem od środka

Skład
Water, Cyclopentasiloxane, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Butylene Glycol, Mica, Cetyl Ethylhexanoate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hydrolyzed Soy Protein, PEG-9 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Beeswax, Benzophenone-3Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol, Disteardimonium Hectorite, Sorbitan Olivate, Sodium Chloride, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) ExtractMagnesium Myristate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Yellow Oxide of Iron, Microcrystalline Wax (Cera Microcristallina), 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Silica Dimethyl Silylate, Betaine, Red Oxide of Iron, Ultramarines, Polygonum Cuspidatum Root Extract, Eriobotrya Japonica Leaf Extract, Sophora Angustifolia Root Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Sanguisorba Officinalis Root Extract, Commiphora Abyssinica Resin Extract (Commiphora Myrrha Resin Extract)Polyglutamic Acid, RH-Oligopeptide-1, Chitosan, Acanthopanax Senticosus (Eleuthero) Root Extract, Black Oxide of Iron, Disodium EDTA, Parfum 

Swatche do znalezienia tutaj -> KLIK, KLIK
Krem sprzedawany jest w dwóch wymiarach 15g oraz 45g.

Z chęcią bym go wypróbowała -___-' Ciekawe czy znajdzie chętne na wizażowych rozbiórkach ;)
Jakoś już tak nie zachwyca. Silikony ma? Ma. I ten podejrzany Benzophenone-3.

4/05/2012

MIZON MULTI UV SUNBLOCK SPF50 PA+++

Kolejne tłumaczenie składu. Oraz kolejny filtr. Tym razem od Mizon. Firma ta oferuje dwa sunblockery:
- Mizon UV Mild Sun Block SPF35 PA++
- Mizon Multi UV SunBlock SPF50 PA+++


Skład tego pierwszego można znaleźć bez problemu udając się na stronę producenta. Owy skład jest bardzo fajny, krótki. Bez olei. Bez udziwnień. 


Byłam przekonana, że wersja SPF50 nie będzie się zbytnio różnić. Błąd ;) Choć również nie zawiera olei. Zdjęcia jak i samego produktu nie znalazłam na Mizon.co.kr, ale od czego jest NAVER. Tam odnalazłam sam krem, recenzje jak i skład.
Skład
Water, Ethylhexyl MethoxycinnamateDicaprylyl Carbonate, Dimethicone Crosspolymer, Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane, Bis-ethylhexyloxyphenol Methozyphenyl TriazineZinc OxideCetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Butylene Glycol,  Isoamyl p-Methoxycinnamate, Ozokerite, Sodium Chloride, Titanium Oxide*** (???), Sodium Hyaluronate, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Sorbitan Sesquioleate, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, Portulaca Oleracea Extract, Arnica Montana Flower Extract, Artemisia Absinthium Extract, Achillea Millefolium Extract, Gentiana Lutea Root Extract, Lecithin (na zdjęciu składu było 레시친, ale nie ma takiego związku, jest za to 레시틴 -> Lecithin), Tocopheryl Acetate, Caprylic/Capric Triglyceride, UbiquinoneDiisopropyl Adipate, Beta-Glucan, Hedera Helix (Ivy) Extract, Viola Mandshurica Flower Extract, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylparaben, Parfum

*** filtrem jest Titanium Dioxide, a czy ten związek również spełnia rolę sunblockera, tego nie wiem.


Dla mnie, laika chemicznego, ten skład to nowość, wyzwanie do rozszyfrowania nowych dla mnie związków, jak: Lauryl PEG/PPG-18/18 MethiconeDiisopropyl Adipate, Beta-Glucan.
No i czyżby wpadka przy opisywaniu składu? Szkoda, że nie znalazłam (pełnego, niestety odnalazłam jedynie tylko część, ale ta część zgadza się z powyższym) zdjęcia pudełka z podanym składem. 


Kilka recenzji (po koreańsku), ale swatche są uniwersalne ;P ;) KLIK, oraz KLIK Widać z nich, że filtr ma lekką konsystencję (jak Missha), nie jest tłusty i się dobrze wchłania.

3/19/2012

FILTRY BLOCKERY KTÓRY?!

Wracając do tematu filtrów, swoją drogą tematu rzeka. Oczywiście szukam wśród koreańskich cudaków, czemu? sama nie wiem, ale z ich "manią" unikania wszelkich przebarwień, piegów można by sądzić, że filtry koreańskie będą spisywać się nieźle w tym temacie. >.<
Póki co zainteresowały mnie następujące filtry:


►►The Face Shop Natural Sun Acai Berry Power Long Lasting Sun Cream SPF45 PA+++
A w nim filtry: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide + silikony 
* pełny skład


►►Missha All-Around Safe Block Soft Finish Sun Milk SPF 50+ PA+++
Filtry: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Isoamyl p-Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol, Zinc Oxide + silikony
* pełny skład


►►Missha Essence Sun Sunblock SPF45/PA+++
Filtry: Butyl Methozydibenzoylmethane (niestabilny, ulega destabilizacji w połączeniu z naturalnymi pigmentami), Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ethylhexyl Salicylate, Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid, Bis-ethylhexyloxyphenol Methozyphenyl Triazine
* pełny skład


►► Missha Time Revolution White Cure UV Sun Protector SPF50 PA++
Filtry: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide + silikony
* pełny skład


►►Innisfree Eco Safety Perfect Sunblock SPF50+ PA+++
Filtry: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Ethylhexyl Salicylate
* pełny skład do znalezienia tutaj

i ze względu na opakowanie ;P Isa Knox X2D2 Wrinkle Sun Cream SPF47 PA+++ (niedostępny na ebayu :(, raczej skierowany dla posiadaczek cer suchych, w ogóle seria X2D2 kusi opakowaniami, może kiedyś będzie o niej coś więcej wiadomo)


Póki co kuszą mnie te dwie pierwsze Misshe, pierwsza bo ma komplet filtrów (chemiczne i mineralne), druga ze względu na brak silikonów i zawarcie w niej wielu zróżnicowanych filtrów chemicznych. Po recenzjach znalezionych na naver'ze (koreańska blogosfera) wynika, że oba filtry mają lekką konsystencję, szybko się wchłaniają, nie rolują i współgrają z make-up'em. Oceny, jakie znalazłam, same pozytywne. I jak tu ma nie kusić ;_; :)


Chciałabym jeszcze tylko zauważyć, że ta kombinacja (Ethylhexyl Methoxycinnamate, Titanium Dioxide, Zinc Oxide) znajduje się w każdym kremie BB z SPF, więc jeśli używamy BB kremu nie widzę sensu w stosowaniu takiego filtra (mowa o The Face Shop i Missha Time Revolution). Ale jeśli nasz BB krem lub podkład nie daje żadnej ochrony przeciwsłonecznej to taki filtr powinien wystarczyć. 


Kolejny filtr:
►►Mizon Multi UV SunBlock SPF50 PA+++
Filtry: Ethylhexyl Methoxycinnamate, Bis-ethylhexyloxyphenol Methozyphenyl Triazine, Isoamyl p-Methoxycinnamate, Zinc Oxide, Titanium Oxide /??? wiem, że filtrem jest Titanium Dioxide, a jak z tym to nie wiem...
* pełny skład do znalezienia tutaj

INNISFREE ECO SAFETY PERFECT SUNBLOCK SPF50+ PA+++

W poszukiwaniu filtra przeciwsłonecznego. Póki co wygrywa Missha, ale w toku owych poszukiwań przetłumaczyłam z ciekawości skład blocker'a od Innisfree. Który chwali się składem 7-free oraz funkcją long lasting.


Innisfree Eco Safety Perfect Sunblock SPF50+ PA+++
with organic sunflower oil and green tea
7-free, 
nie zawierający mineral oil, benzophenone, sztucznych barwników i zapachów, parabenów, etanolu, składników pochodzenia zwierzęcego.  źródło
oleju mineralnego i parabenów nie ma, ale alkohol ma (Phenoxyethanol), barwnik też, zapach również... więc o co kaman? >.>
Zdjęcia pochodzą ze strony innisfree.co.kr


Skład
Water, Cyclopentasiloxane, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Glycerin, Ethylhexyl Salicylate, Zinc Oxide, Dicaprylyl Carbonate, Dipropylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Titanium Dioxide, Phenyl Trimethicone, Disteardimonium Hectorite, Camellia Sinensis Leaf Extract, Sodium Hyaluronate, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Citrus Unshiu Peel Extract, Orchid Extract, Camellia Japonica Leaf Extract, Opuntia Coccinellifera Fruit Extract, Saccharomyces Ferment Lysate Filtrate, Magnesium Sulfate, Dimethicone, Vinyl Dimethicone/Methicone Silsesquioxane Crosspolymer, Mica, Aluminum Hydroxide, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Aluminum Stearate, Methicone, Glyceryl Caprylate, Caprylyl Glycol, Polyglyceryl-6 Polyricinoleate, Triethoxycaprylylsilane, Phenoxyethanol, Yellow Oxide of Iron, Chromium Oxide Greens, Parfum

3/13/2012

INNISFREE APPLE JUICY CLEANSING OIL

Chciałabym Wam pokazać dziś olejek do demakijażu od Innisfree, który pochodzi z serii Purify Apple Cleanse
Opis
Penetrates deep into pores. Cleanses skin thoroughly.
Wnika głęboko w pory i dokładnie czyści skórę
Apple delight scent
Przyjemny jabłkowy zapach
This deep cleansing oil offers softness and healthy radiance to your skin like a freshly washed apple. 
Ten głęboko czyszczący olejek oferuje delikatność i zdrowy blask na skórze jak na świeżo umytym jabłku. ;) Fakt wypolerowane jabłuszko lśni potężnym blaskiem. Bez obaw olejek pozostawia skórę czystą, ale nie lśniącą czy tłustą. Zwyczajnie wygląda świeżo i zdrowo.
Wydajność
Olejek ma 150ml. Ilość ta wystarczy na 20-30 dni dziennego użytkowania przez dwie osoby. Wystarczą dwie pompki do demakijażu.
Sposób użycia 
Apply an appropriate amount onto dry hands and gently smooth over dry face to dissolve makeup. Add water with fingertips and massage to remove makeup. Rinse off with lukewarm water afterwards. 
Nakładamy odpowiednią ilość produktu na suche ręce (u mnie są to dwie pompki), delikatnie masujemy twarz pokrywając ją olejkiem. Następnie zmoczonymi rękoma masujemy twarz by pozbyć się makijażu, w czasie masażu widocznie widać jak makijaż "odkleja" się od twarzy ;) Spłucz letnią wodą. 
Konsystencja
Bezbarwna ciecz/olejek. Konsystencja nie tak gęsta jak domowe olejki czy oliwa. Nie jest tłusty, oleisty ale nie tłusty <.< brzmi dziwnie, ale ciężko to opisać. Taki lekki olejek myjący. Po połączeniu z wodą tworzy bardzo drobną pianę. Zmywa się całkowicie, zostawiając miękką i gładką skórę. Testy w celu sprawdzenia skuteczności demakijażu wypadły na plus dla olejku. Wacik był czysty. Jedynie makijaż oka wymaga użycia dodatkowego produktu do demakijażu.


Zapach
Intensywny zapach cukierka jabłkowego. Ja uwielbiam. Zwykle zawarte w kosmetykach środki zapachowe mnie nie uczulają, ale moja siostra ma z tym duży kłopot, a o dziwo olejek jej służy w równym stopniu jak mnie, żadnych reakcji alergicznych czy podrażnienia. Ale ekstremalnym wrażliwcom radziłabym wybrać inny olejek, Innisfree ma jeszcze inne serie.


Skuteczność
Olejek radzi sobie zaskakująco bardzo dobrze. Trzeba dokładnie pokryć całą twarz olejkiem, również przy linii włosów, i dokładnie ją wymasować zmoczonymi rękoma. Zmywam nim również makijaż oczu. Choć robi się trochę nieprzyjemnie gdy olejek dostanie się do oczu, nie jest to szczypanie, podrażnienie, a chwilowe rozmazanie ekranu spowodowane prawdopodobnie zawartymi olejami w kosmetyku. Tak więc olejek nakładam na powieki by "rozpuścić" makijaż i maskarę, a następnie zmywam go wacikami nasączonymi w płynie micelarnym. Problem zniknął. A do demakijażu nie muszę już zużywać po 6 czy 10 wacików. >.<
Na zdjęciu od lewej TonyMoly Mini Tint Cherry Pink Lip Gloss, TonyMoly Dear Me Petite BB Cream #1, Etude House Fresh Cherry Lip Tint in  Peach.
Tint TonyMoly jest bardzo ciężko zmyć, dotychczas zmywałam go 3 wacikami nasączonymi płynem micelarnym, teraz wystarcza ten olejek. Tutaj jeszcze trochę go widać, ale nie masowałam tak dokładnie i intensywnie jak przy demakijażu twarzy. Kosmetyki wodoodporne, jak eyelinery czy właśnie ciężko zmywalne tinty trzeba dłużej i dokładnie masować by całkowicie "rozpuścić" makijaż.


Skład
Cetyl Ethylhexanoate, Triethylhexanoin, Polyglyceryl-10 Dioleate, Hydrogenated Poly(C6-14 Olefin), PEG-8 Glyceryl Isostearate, Cyclopentasiloxane, Pentaerythrityl, Tetraisostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Pentaerythrityl Tetraethylhexanoate, Hydrogenated Polyisobutene, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Citrus Unshiu Peel Extract, Camellia Japonica Leaf Extract, Orchid Extract, Opuntia Coccinellifera Fruit Extract, Butylene Glycol, Fragrance
Contains 13,5mg Apple Extract
Ocena
Lubię. Nie mam specjalnie porównania. Dotychczas stosowałam tylko domowe mieszaniny olei, ale ich konsystencja mi nie odpowiada. Wszystko się "ślizga", ciężko to domyć z twarzy, z pomocą przychodzi mikrofibra, ale ona zwęża pory, a na pierwszym etapie pielęgnacji (demakijaż) to zdecydowanie za wcześnie. >.<" Potem taka ściereczka wymaga prania. W efekcie chyba nie do końca zmywałam taką mieszankę i ostatecznie mnie zapchała (mam cerę mieszaną ku tłustej). Po 2 miesiącach podziękowałam. Natomiast ten olejek do najnaturalniejszych nie należy, bo ma sporo myjącej chemii, ale to nie jest krem czy esencja, a produkt do całkowitego zmycia. A demakijaż? Teraz to tylko chwila, minuta i po sprawie, żadnego pocierania, delikatny masaż, plus jedynie przejechanie powiek i rzęs płatkiem kosmetycznym z płynem micelarnym. Sprawdza się przy mojej miejscami przesuszonej, a miejscami bardzo tłustej skórze. Zapach obłędny, przypominają mi się z dzieciństwa takie małe cukierki o jabłkowym smaku. Oceniam ten olejek jako skuteczny, przyjemny w stosowaniu i niepodrażniający mojej wrażliwej skóry. W skrócie 5.5/6 Te pół to jednak za skład. Tylko pół, bo druga część składu jest boska. :)

2/24/2012

REVIEW: ETUDE HOUSE FRESH CHERRY LIP TINT #3 PEACH

Koniec sesji. Ufff Hmm ale też i ferii. ;) Zasłużony odpoczynek ^^

Dziś chciałabym się podzielić odczuciami na temat tint'a od Etude House. Wybrałam ten kolor, bo oczekiwałam subtelnego, zdrowego, świeżego odcienia, który będę mogła nosić na co dzień. Po przejrzeniu masy recenzji tint'ów różnych firm, wybrałam jak zwykle Etude. #3, czyli Peach, dziewczyny z blogosfery opisywały jako połączenie delikatnego różu z brzoskwinią. 







Konsystencja
Lejąca ale zwarta, kremowa, gładka, absolutnie nie klejąca, wodnista ani żelowa.

Zapach
Nic szczególnego. Lekko słodki, lekko kosmetyczny.

Trwałość
Jedna warstwa kosmetyku zostanie nam na ustach na dobrych parę godzin. Bez poprawek. Przy obfitym piciu/jedzeniu makijaż będzie wymagał poprawek, po ok. 3-4 godzinach. 

Demakijaż
Mam dwa tinty, ten oraz Berry z TonyMoly. O ile przy tym drugim potrzeba paru płatków kosmetycznych do całkowitego pozbycia się go z ust, o tyle przy tym wystarczy delikatna pianka, płyn micelarny, olej do demakijażu, czy mydło. Bez parokrotnego pocierania. 

Aplikacja
Przyjemna, aplikator bardzo mi odpowiada, ma dość długie włoski, na których zbiera się odpowiednia dla mnie ilość kosmetyku. Po pomalowaniu ust polecam potrzymać je trochę otwarte aż do wyschnięcia, w przeciwnym wypadku mogą nam powstać ciemniejsze "zacieki" w złączeniu ust. Ogólnie szybko wysycha, więc nie jest to żadna niedogodność ;) Mam tak w każdym kosmetyku tego typu niezależnie od marki, np. we flamastrach Astor. 

Pielęgnacja
Tint ten ani żaden inny z przeze mnie posiadanych sam w sobie nie wysusza moich ust, natomiast, jedno jest pewne - również ich nie nawilża. Więc jeśli ma ktoś skłonność do wysychania ust, pomadka, błyszczyk to konieczny zabieg po aplikacji tint'a. Natomiast jeśli już ktoś nie nawilżał odpowiednio ust, lub po prostu boryka się ze spierzchniętymi ustami, to warto przed samą aplikacją czy nawet lepiej - na noc wykonać peeling ust i nałożyć na nie grubszą warstwę nawilżającej pomadki, wazeliny etc. Taki peeling nie musi być kosztowny, wystarczy trochę oliwy i cukier. :) Żadna pomadka/szminka/tint nie będzie wyglądał korzystnie na suchych, popękanych ustach. 

Odcień 
Jak wspomniałam we wstępnie to różowa brzoskwinia. W zależności od liczby nałożonych warstw otrzymamy intensywniejszy kolor. Ja z racji, że posiadam jasne usta (jak i cerę ;) ) nakładam jedną warstwę. Jeśli jednak ktoś zechce, kolejne warstwy aplikujemy po wyschnięciu poprzedniej. By uzyskać kolor zbliżony do odcienia buteleczki potrzeba ok. 3 warstw.

Wydajność
Dostajemy 9.5g (0.33 oz.). Wg mnie tint posłuży mi przez parę miesięcy. Potrzeba bardzo niewiele kosmetyku na jednorazową aplikację. 

Podsumowując, jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona z efektu pomalowanych ust. Usłyszałam wiele pochwał na temat koloru moich ust, sądząc, że same z siebie mają taki "zdrowy/promienny/soczysty/słodki ( ;-) )" odcień. ;P 

6/6

W przyszłości planuję zakupić #1 i #2, oraz wiele innych tint'ów, dla mnie to idealny kosmetyk, gwarantujący długą trwałość koloru, oraz możliwość wyboru według własnych preferencji - matowe/z połyskiem usta (odpowiednio pomadka/błyszczyk). 

:)))))) Tak więc jestem bardzo happy z zakupu. :) Jak i z innych. O których już niedługo. ^^

1/21/2012

KOLORÓWKA ETUDE HOUSE

W ciągu ostatnich 2 miesięcy zamówiłyśmy z siostrą parę produktów od Etude House, mianowicie dwie szminki, rozświetlający eyeliner, rozświetlacz oraz dwa róże w kremie. Parę dni temu zamówiłam jeszcze dwa lip tinty, jeden będący niedawno w promocji od Tony Moly (promocyjne miniaturki), oraz jeden od Etude House. Marzy mi się jeszcze jeden, a może dwa :P Ale rozsądnie poczekam i nie dam się szałowi zakupów.


Na początek szminki o fajnych nazwach YOU SAY PINK, I Say Peach ;)
Etude House Miss Tangerine Lipstick OR205 I Say Peach
Kolejna to Etude House VIP Girl Dear Darling Lips PK007 YOU SAY PINK
Swatche

Szminki mają kremową miękką konsystencję, obie bardzo ładnie pachną, choć brzoskwiniowa pachnie mandarynkami, a ten zapach zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Szminki podkreślają suche skórki, więc jeśli mamy spierzchnięte usta lepiej najpierw poddać je peelingowi lub kuracji nawilżającej. Trwałość mnie zszokowała. Bez picia/jedzenia kolor utrzymuje się przez wiele, wiele godzin. Natomiast jeśli coś pijemy, jemy to kolor blaknie, ale wciąż lekko zabarwia moje usta. Uwielbiam je, poziom krycia możemy dozować, od delikatnego po kolor samej szminki. 


Róże Etude House Miss Tangerine Cream Choux Blusher w kolorze #2 Miss Peach oraz #3 Miss Berry
Róże w kremie, różowy ubóstwiam, jest chłodnawy, dodaje uroku takiemu bladziochowi jak ja. Pigmentacja jest bardzo dobra. Trzeba uważać by nie przesadzić. Brzoskwiniowy natomiast daje dużo delikatniejszy efekt, ociepla twarz. Trwałość dobra, w moim przypadku zdecydowanie lepsza od róży w kamieniu. No i w końcu mam róż, który nie rzuca się w oczy, strasznie nie lubię tego efektu, nie wiem czemu, bo na innych osobach mi się podoba, choć zawsze wygląda to po prostu nienaturalnie, wolę efekt naturalnie zaróżowionych policzków nad pięknie wykonturowaną twarzą za po mocą różu i bronzera. Każdy ma swoje gusta.


Oraz nowsze nabytki, które wylegiwały się pod choinką :)
Etude House Nymph Aura Volumer #2 Brilliant Nymph Aura

Na zdjęciu efekt może wydawać się subtelny, ale by go uzyskać specjalnie użyłam tylko odrobiny z kropli widocznej na zdjęciu. Tak niewiele produktu potrzeba na rozświetlenie kości policzkowych. Ilość wydobywanego produktu możemy kontrolować, ja na potrzeby zdjęć zaszalałam z większą ilością by chociaż po części oddać piękno tej różowej perły. Trwałość tej rozświetlającej aury zależy od użytego wcześniej BB kremu czy podkładu. Ale u mnie efekt jest wciąż widoczny po 8 godzinach. Używam go do rozświetlenia łuków brwiowych, kości policzkowych, skroni, czasem mieszam z różem w kremie dla większego rozświetlenia. Nie ma w sobie drobinek brokatu, to czysta perła. Uwielbiam! 


Oraz rozświetlający eyeliner Etude House TOP 10 Tear Drop Liner #4 Sun Light
Liner ten jest nietypowy, nie daje on pełnego krycia a ma rozświetlać oko, a dokładniej dolną powiekę powiększając w ten sposób oko/spojrzenie. I faktycznie tak jest. Aplikacja nie jest najprostsza, ponieważ liner ma bardzo płynną konsystencję, przez co łatwo o grubą kreskę zamiast delikatnego rozświetlenia, lepiej się go nakłada ściętym pędzelkiem (takim typowym do żelowych eye-linerów). Trwałość świetna, po 8 godzinach jeszcze coś tam jest, brokat po wyschnięciu nie wędruje po powiece, ale trochę to trwa. Efekt bardzo naturalny. Wielokrotnie dostał mi się do oczu, ale nie powodowało to ich zaczerwienienia, lekkie pieczenie, które ustępuje. Demakijaż przy użyciu płynu micelarnego nie stanowi problemu. Bardzo lubię ten produkt, wybawienie z rana dla moich zaspanych oczu, kiedy nie ma czasu na makijaż oka. Już się czaję na inne kolory.


A tak off-topowo, czy ktoś kto żyje K-pop'em jak ja, widział promocyjną piosenkę Etude House śpiewaną przez SHINee? Mi odebrało mowę, poczułam się zażenowana i nie mogłam już na to patrzeć. Pomijając cukierkową melodię, która bardzo wpasowuje się w styl firmy i mi się nawet podoba biorąc pod uwagę przeznaczenie, o tyle to sztuczne, przerysowane, wyolbrzymione aegyo mnie odrzuca. Dla niewtajemniczonych aegyo oznacza cute, bycie słodkim, robienie słodkich min, kocich łapek, słynną angel face (która kojarzy mi się najbardziej z Junsu z TVXQ a obecnie z JYJ) itp. Nie wiem co się dzieje z SHINee, ale nie podoba mi się ich nowy image, a raczej powrót do czasów debiutu. Tacy fajni faceci i Taemin (bo to jeszcze nastolatek  ;) ), a robią z nich kukiełki oblane lukrem. Wątpię by im pasował ten kierunek, bo inaczej nie męczyli by się tak przy robieniu aegyo faces. Może tegoroczny comeback (już niedługo ^^) będzie bardziej w stylu single'a Ring Ding Dong czy albumu Lucifer.





A w temacie comeback'ów w 2012, to póki co są bardzo satysfakcjonujące z MBLAQ - This is war oraz SunnyHill - The Grasshopper song, a jeszcze sporo przed nami, m.in. BigBang, B.A.P, SHINee, tajemnicze EXO. Choć ja najbardziej wyczekuję kolejnego japońskiego single'a U-KISS'ów, już 15 lutego YEAH~. :)))) Heh a skoro wspominam o U-KISS, to chłopaki będą 8 lutego w Paryżu na Music Bank razem z B2ST, 4minute, SISTAR i innymi. A ja mam sesję do 10 -____- Nawet bym się zadłużyła, a tak jestem uwiązana jak pies. :'( Ciekawe ilu szczęśliwców z Polski wybiera się na tą imprezę. A w kwietniu koreański comeback, już oszczędzam na album. ;) A skoro mowa o K-Pop'ie, oraz Korei, posta zakończę typową frazą:
FIGHTING! (a raczej Hwaiting!* ale kto by się tam czepiał :P)
* Koreańczycy nie mają w swoim alfabecie litery F, tą zastępują tak jak mogą, literą P albo HW. Współczuję :P Tak samo brakuje litery V, zastępowanej przez B, np. Kevin przerobiony na hangul to Kebin eh... Szkoda, że modernizacja języka nie jest taka prosta, wymaga to ogromnego nakładu środków, co jest zwyczajnie niewykonalne. Na szczęście używanie alfabetu łacińskiego jest coraz bardziej powszechne. :)
kkk

1/20/2012

MASSIVE BB CREAMS SWATCHES

Po ostatniej paczce z wizażowych rozbiórek uznałam, że fajnie będzie zrobić swatche posiadanych przeze mnie kremów BB. Pomijając próbki mam ich 17
*** 18. Nie wiem jak mogłam zapomnieć o Tony Moly Dear Me Petite Cotton BB Cream #1 .___. Szkoda.  EDIT: dodane swatche TonyMoly ;)
Nie będę tu pisać o ich właściwościach, na to przyjdzie pora po sesji ;) Ale postaram się co nieco powiedzieć o odcieniach posiadanych przeze mnie BB. 
Dla informacji podaję, że moja skóra ma odcień różanej porcelany. Właściwie pozbawiona żółtego pigmentu (słońce mnie spala a nie opala ;) ).
W skład mojej kolekcji (póki co) wchodzą:
Elemong BB Cream
Lioele Dollish Veil Vita BB Cream #1 Purple
BRTC Aqua Rush Water Drop BB Cream
Lioele Beyond The Solution BB Cream
BRTC Blemish Recover Balm BB Cream
SKIN79 Super+ Hot Pink BB Cream
Missha Perfect Cover BB Cream No. 13
Holika Holika Color Change BB Cream
Dr. Jart Silver Label BB Cream
Isa Knox Platinium Velvet BB Cream

Lioele Triple Solution BB Cream
Mentholatum Sunplay Skin Aqua BB Cream Silky (Oily skin type)
SkinFood Good Afternoon Peach Green Tea #1 BB Cream
SkinFood Good Afternoon Apple Cinnamon Tea #1 BB Cream
SKIN79 Lovely Girl BB Cream
The Saem AC Control BB Cream
Zamian Gold Caviar BB Cream
Tony Moly Dear Me Petite Cotton BB Cream #1
+ parę próbek nie przedstawionych na swatchach


Swatche w świetle dziennym robione przy oknie przy pochmurnej pogodzie :) (daylight, cloudy weather)
Oraz robione w cieniu
Oraz po 15 minutach (Lioele Dollish Veil Vita Purple oraz Holika Holika Color Change roztarte :) )
oraz TonyMoly Dear Me Petite Cotton BB Cream #1
Lewe oraz środkowe zdjęcie zrobione przy oknie (pochmurna pogoda), zdjęcie z prawej  zrobione dalej od okna/w cieniu

ODCIENIE


Żółtawe/Pomarańczowe (with yellow/orange undertones)
⇨Skin Food Apple Cinnamon jest bardziej żółtawe w porównaniu z Peach, natomiast w obu przypadkach przeważają żółte tony. Dają matowe wykończenie
⇨Holika Holika Color Change po rozsmarowaniu wściekle pomarańczowa, tępa przy rozsmarowywaniu (komentarz: to mój pierwszy krem, który musiałam zmyć zaraz po nałożeniu, kolor zupełnie nie dopasowuje się do odcienia skóry, efekt który daje u mnie można porównać z odcieniem skóry osób korzystających nałogowo z solarium >.<)
⇨Elemong dziwny odcień różowej brzoskwini, który nie znika w trakcie rozsmarowywania, brakuje mu neutralnego beżu, ciężko mi go zakwalifikować do żółci, ale do różowych odcieni też nie pasuje


Beże/Szarawe (beige, greyish)
⇨Lioele Beyond The Solution beż o ciepłym odcieniu (warm beige)
BRTC Aqua Rush Water Drop o porównywalnym odcieniu do Lioele Beyond The Solution           (warm beige)
⇨Isa Knox Velevet Platinium neutralny beż
⇨Mentholatum Sunplay Skin Aqua Silky neutralny beż
⇨The Saem AC Control neutralny beż
⇨Skin79 Lovely Girl szarawy jasny beż 
⇨Skin79 Super+ Triple Functions bardzo zimny szary beż
Zamian Gold Caviar beż z różanymi tonami
⇨Dr. Jart Silver Label neutralny beż wpadający w żółć
⇨Lioele Triple Solution ciepławy beż wpadający w żółć
⇨TonyMoly Dear Me Petite Cotton #1 szarawy beż z bardzo delikatnymi żółtawymi tonami


Różowawe (with pink/rosy undertones)
Missha Perfect Cover No. 13 
Lioele Dollish Veil Vita ze znaczną przewagą czerwonego pigmentu (rdzawego)
BRTC Blemish Recover Balm różowawy beż


I tyle. Jeśli chodzi o oksydyzację, sprawa jest dosyć prosta. Nawet jeśli kremy ciemnieją to w nieznacznym stopniu. Na twarzy trochę ciemnieje BRTC Blemish Recover Balm.

1/09/2012

su:m37 WHITE AWARD DETOX MASK

Kolejny azjatycki produkt. Tym razem to maska mająca potrójne działanie. 


█ Maska 3 w 1 gwarantuje
oczyszczenie, rozjaśnienie, ukojenie

█ Opis
Maska typu wash-off. Mikroskopijne pęcherzyki przenikają w głąb porów oczyszczając je z zanieczyszczeń, rozjaśniając oraz kojąc skórę.
Fermentowany składnik rozjaśniający NAPS (N-AcetylPhytosphingosine) oraz bardzo skuteczny przeciwutleniacz skóry Acai Berry odpowiadają za oczyszczenie i rozjaśnienie.
Ekstrakt portulaki pospolitej ukoi oraz zrelaksuje skórę.


█ Sposób użycia
Po oczyszczeniu twarzy (zmyciu makijażu i osuszeniu jej) nałożyć na skórę twarzy maskę omijając okolice oczu, o grubości około 2mm, pozostawić na 5-7 minut, po tym czasie zmyć maskę ciepłą/letnią wodą. 
Nadaje się do wszystkich typów skóry.


█ Skład
Water, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauryl Sulfate, Glycerin, TEA-Cocoyl Glutamate, Ethyl Perfluorobutyl Ether, Methyl Perfluoroisobutyl Ether, Polyhydroxystearic Acid, Isononyl Isononanoate, Ethylhexyl Isononanoate, Sodium Cocamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Acrylates Copolymer, Disodium Cocoamphodiacetate, Stearamidopropyl Dimethylamine, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Sodium Hyaluronate, 1,2-Hexanediol, Betaine, Algin, Cetyl Alcohol, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Portulaca Oleracea Extract, Allantoin, Octyldodecanol, Cardiospermum Halicacabum Flower/Leaf/Vine Extract, Echium Plantagineum Seed Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil Unsaponifiables, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Oil, Anthemis Nobilis Flower Oil (Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Oil), Pelargonium Graveolens Flower Oil, Disodium EDTA, Acetylphytosphingosine, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Lactobacillus Ferment


Skład znaleziony na TYM blogu, znajdziemy go w ulotce, są tam też inne składy, ale mnie interesuje właśnie ten.


█ Wrażenia
Ja się nie zachwyciłam. Wielu osobom przeszkadza dziwne uczucie mrowienia wraz z tworzeniem się pęcherzyków, mi to jest obojętne, a nawet przyjemne ;) Dobrze oczyszcza, w niewielkim stopniu rozjaśnia cerę, nie odczuwam ukojenia, ale również nie podrażnia. Niby nie mam zastrzeżeń co do działania, ale to nie jest silny oczyszczacz, na zaskórniki nie podziała. 
To raczej nie jest produkt dla mnie. Nie potrzebuję rozjaśniania, a to jednak jest główną funkcją tej maski. Z drugiej strony skład jest bardzo, ale to bardzo ciekawy. Fajnie mieć taki kosmetyk w swoich zbiorach. :)
Podsumowując:
- oczyszczona skóra
- w niewielkim stopniu rozjaśniona
- nie wysusza, ale i nie nawilża! koniecznie należy przejść do kolejnych kroków pielęgnacji
- nie podrażnia


█ Ocena
4/5